W poprzednim temacie pokrótce opisałam historię mopsa Ruperta, dziś będzie o kolejnej niechcianej mopsicy, która dzięki pomocy miłośników mopsów znalazła wspaniały dom :)
24 maja 2013 trafiła do nas na tymczas malutka i przestraszona mopsia, która została najprawdopodobniej wyrzucona z pseudohodowli.
Lucia en face :) |
Maleńka, ważąca jedynie 5kg Lusia, której wiek został określony na ok. 2 lata miała ciężkie życie, którego ślady odbiły się na jej drobniutkim ciele. Wyciągnięte sutki świadczą o przebytej ciąży, słabe tylne łapki o tym, że była trzymana w klatce.
Gdy do nas trafiła była nieśmiała i nie rozumiała co się dzieje, nowe miejsce, nowi ludzie, nowe zapachy. Na szczęście przekonała się do nas i następnego dnia była już spokojniejsza. Niestety okazało się, że trzymanie w klatce jest także powodem tego, że mopsia nie umiała załatwiać potrzeb poza domem, a nawet bawić się.
Po raz kolejny z pomocą przyszła Fundacja M jak Mops, która dostarczyła nam karmę i akcesoria dla Lusi, a także za sponsorowała jej leczenie. Po wizycie u weterynarza okazało się, że Lusia, oprócz świeżbowca usznego, nie ma żadnych widocznych chorób. Jej stan nie był zbyt dobry- wychudzona, pogryziona przez meszki i pchły, z kamieniem na zębach i z osłabionymi nóżkami- jednak zdrowa i wesoła, a to było najważniejsze. Przy pierwszej wizycie Lusia dostała maść na uszka do podawania 2 razy dziennie i 3 dawki Aniprazolu na odrobaczanie.
Znając słabość suni do załatwiania potrzeb na ręcznikach i dywanach Fundacja M jak Mops zakupiła dla niej maty pieluchowe, na które mogła się załatwiać, my natomiast postawiliśmy sobie cel, że nauczymy ją czystości zanim znajdzie domek. Niezmordowani chodziliśmy z Lusią na 3 godzinne spacery, bo wiemy, że najważniejsza w edukacji jest cierpliwość. Po paru dniach zmęczona i zrezygnowana zrobiła siusiu na dworze. Choć brzmi to trywialnie- cieszyliśmy się jak rodzice, którego dziecko skorzystało z nocnika ;)
*Kluczem do nauczenia jej, że takiego zachowania oczekujemy, było głaskanie, chwalenie i/lub kawałek psiego przysmaku. Warunkowanie pozytywne, zadziałało w 100% i Lusia zaczęła komunikować nam kiedy potrzebuje wyjść na dwór.
Lusia na spacerze :)
Lusia na spacerze :) |
Koty, których waga wynosi nieco ponad 5 kg, czyli tyle co Lusi- początkowo nie były pocieszone wizytą obcego czworonoga na ich terytorium. Kiedy jednak przywykły do zapachu i hałasu jaki robi pies, stwierdziły, że nie stanowi ona zagrożenia i odpuściły swoje powarkiwania i syczenia. Na pewno dużą rolę odegrała tu wielkość Lusi, która optycznie wydawała się mniejsza od kotów, ale najważniejsza była jej postawa. Spokojna, opanowana i cierpliwa nie zaczepiała kociastych i ustępowała im drogi. Po jakimś czasie zwierzęta zaczęły żyć w harmonii co możecie zobaczyć na poniższym zdjęciu :)
oto kot z psem
Jako, że pies jest zwierzęciem mądrym i szybko się uczy, potrafi także obserwować otoczenie i brać przykład ze swoich współlokatorów. Lusia najwyraźniej uczyła się od kotów, czego idealnie dowodzi zdjęcie poniżej ;)
W czasie, gdy my zajmowaliśmy się leczeniem i uczeniem Lusi czystości, dziewczyny z Pugotowia zaczęły proces adopcyjny. Wiele osób chciało dać suni dom, wypełnili ankiety adopcyjne, przeszli wizyty przedadopcyjne i spośród wszystkich domów wybrano ten, który najlepiej nadawał się dla tej kochającej ludzi mopsi. 12 maja po Lusię przyjechała sympatyczna para z Krakowa, spotkaliśmy się wszyscy razem z członkinią Stowarzyszenia i nowi rodzice suni podpisali umowę adopcyjną.
Teraz Lusia jest Krakowianką i pozdrawia wszystkich z nowego domu, gdzie jest kochana i rozpieszczana. A oto dowód :
Mops do adopcji! Na swój dom czeka jeszcze seniorka Antosia, o której możecie przeczytać na stronie www.pugotowie.pl -http://pugotowie.pl/antosia/
Motto na dziś- adoptuj- nie kupuj! ;)
Źródło: www.kwejk.pl |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz